czwartek, 29 lipca 2010

O języku

Znajomość języka kraju do którego się wybieramy jest ważna. Choćby kilka słów powinniśmy mówić po "ichniejszemu".
Nasz znajomość hiszpańskiego była bardzo mizerna. Co prawda zaliczyliśmy jeden semestr w szkole hiszpańskiego ale to co z tego semestru nam pozostało w głowach nie było imponujące, oj nie.
W związku z naszą mizerną umiejętnością posługiwania się hiszpańskim mieliśmy wiele zabawnych sytuacji.
Na przykład:
- De donde eres? - pyta mnie miły pan w sklepie przy kasie
- No, gracias, eso es todo. - odpowiadam ja

A teraz ten sam dialog w tłumaczeniu:
- Skąd jesteś?
- Nie, dziękuję, to wszystko.

Kiedy w Chile trafiliśmy do domu przemiłego Hectora, z którym rozmawialiśmy wyłącznie po hiszpańsku było jeszcze zabawniej. Po obejrzeniu domu i zajęciu pokoju Hector zaproponował nam wspólny obiad u cioci. Mówił, że będzie dużo jedzenia, wymienił wszystkie rodzaje mięsa, których będziemy mogli spróbować. Ponieważ na jednej z lekcji hiszpańskiego uczyliśmy się nazw zwierząt to wiedzieliśmy o czym mówił. Tak nam się przynajmniej wydawało.
Jako, że byliśmy strasznie głodni ochoczo przystaliśmy na propozycję Hectora. Wzięliśmy wino z plecaka i poszliśmy razem z naszym gospodarzem na rodzinną ucztę. Kiedy doszliśmy do domu cioci Hectora, okazało się, że zwierzęta owszem są, ale żywe i wcale nie nadają się do zjedzenia.
Pooglądaliśmy sobie więc owce, króliki, kury, konie a wino zabraliśmy z powrotem.

Znajomość języka przydawała się głównie w sytuacjach szukania drogi.
My pytaliśmy jednym prostym zdaniem jak trafić gdzieś tam, na co dostawaliśmy dziesięciominutowy wykład, z którego nie rozumieliśmy nic.

Uczcie się więc języków. Przydają się czasami :)