poniedziałek, 27 lutego 2012

Dzień pierwszy. Hanoi.

Wylądowanie w Azji dotychczas oznaczało dla nas uderzenie wilgotnego i gorącego powietrza.
Tym razem tak nie było. Rano było dość przyjemnie po naszych polskich mrozach, można powiedzieć że rześko, ale w ciągu dnia stwierdziliśmy, że jest zwyczajnie zimno.

Hanoi jest zatłoczone, zakorkowane, z niezliczoną ilością skuterów jeżdżących we wszystkich kierunkach. Musieliśmy sobie przypomnieć jak się przechodzi przez ulicę - przecież nikt ci nie ustąpi pierwszeństwa, nawet jeśli masz zielone światło.

Cieszyliśmy się bardzo na myśl o wietnamskim jedzeniu. Tęskniliśmy do ulicznych zup z kociołka, zapominając już trochę jak to jest z czystością owych jadłodajni :)
Dziś już wszystko nam się przypomniało.
Siedząc na malutkich stołeczkach zjedliśmy zupę z makaronem i kurczakiem, którego pani cięła nożyczkami prosto do talerzy.

Pozdrawiamy Was!