Nie sprawdziliśmy jedzenia u pana Cu, poszliśmy obejrzeć zdjęcia oraz wypić małe co nieco. Przy okazji oglądania zdjęć, zamieniliśmy kilka zdań z autorem oraz kupiliśmy kilka fotografii. Jedna z nich poniżej.
Mój "poziom szczęśliwości" wzrósł po tej wizycie o jakieś trzysta procent.