czwartek, 15 marca 2012

Mui Ne

Mui Ne czyli 3 dni wakacji kiedy teoretycznie odpoczywamy.
Leżaki, plaża, morze, basen, książki... Dziwnie jest tak odpoczywać :)
Więc wymyślamy gdzie by tu pójść i co zrobić.

Mui Ne jest kurortem jakich wiele na całym świecie. A przy tym jest opanowane przez Rosjan. Na oko stanowią 90% przyjezdnych.
Mui Ne przystosowało się do sytuacji i wiodącym językiem jest tu rosyjski. Menu w knajpkach jest po rosyjsku, szyldy reklamowe są po rosyjsku, niektórzy sprzedawcy starają się mówić po rosyjsku.

Mui Ne to również jedno z ulubionych miejsc kite-surferów. Wieje tu wyśmienicie i warunki mają doskonałe. Szkoły dla kite-surferów prowadzone są rzecz jasna głównie po rosyjsku.

 
 


Ponieważ Piotr na leżaku wytrzymuje tylko pół godziny to znowu skuter okazał się najlepszym rozwiązaniem. Pojechaliśmy więc obejrzeć okolice Mui Ne:

 

 
 
 



 W pobliżu miasteczka znajdują się zachwycające wydmy. Wiatr przesuwa piasek tworząc codziennie nowe kształty. Kolory piasku zmieniają się od białego poprzez beże aż do ceglastego. Miejscowi zachęcają do zjeżdżania z wydm na "sankach" ale to akurat słaba atrakcja. Bardzo miło się za to grzęźnie nogami w ciepłym piasku :)