czwartek, 20 maja 2010

Podsumowanie

Wróciliśmy cało i zdrowo.
I wcale nie przeżyliśmy szoku pogodowego - tam też marzliśmy przecież.
Za to ja przeżyłam szok zieloności - już zapomniałam, że wiosna tutaj jest aż tak zielona. I piękna!
Własne łóżko i własna łazienka wydają się luksusami, naprawdę.
A ilość warzyw pod Halą Mirowską przyprawił mnie o palpitacje serca, wszystko chciałam kupić i ugotować!

A teraz nasza podróż w liczbach:
W sumie przejechaliśmy jakieś 13500 km.
W autobusach spędziliśmy około 140 godzin.
Spaliśmy w 24 miejscach.
Poznaliśmy wiele osób z czego z kilkoma korespondujemy a 2 zaprosiliśmy do Polski.
Spotkaliśmy 3 Polaków plus panią Anię o polskim pochodzeniu.
Wypiliśmy duuuużo wina.
Przekroczyliśmy założony budżet (znacznie).

Dziękujemy Wam bardzo za kibicowanie nam i za zaglądanie tutaj.
Blog będzie istniał. Wszak to nie była nasza ostatnia podróż :)
Zresztą może zamieścimy tu jakieś wspomnienia argentyńsko-chilijskie.

I jeszcze kilka zdjęć. Tym razem ludzie: