czwartek, 29 kwietnia 2010

Valparaiso

Valparaiso położone jest na kilkudziesięciu wzgórzach nad Pacyfikiem.
Czytaliśmy, że ma coś z Lizbony i San Francisco.
Przyjechaliśmy tam, aby to sprawdzić a Piotr koniecznie chciał "zaliczyć" ostatni niezaliczony ocean. Zaliczył :)
Nie widzieliśmy jeszcze San Francisco, więc możemy tylko potwierdzić, że miejscami rzeczywiście miasto przypominało Lizbonę. Kolorowe domki, strome uliczki, mnóstwo schodów i pasaży.

Cały dzień spacerowaliśmy po mieście, od wzgórza do wzgórza.
Trafialiśmy w miejsca piękne, ale też takie gdzie chowaliśmy aparaty i przyśpieszaliśmy kroku.
Psy znowu całymi stadami spały na chodnikach, a wieczorem straszyły nas szczekając.

W mieście jest kilkanaście zabytkowych (pochodzących z przełomu XIX/XX w.) szynowych wind. Dzisiaj czynna jest tylko część z piętnastu jakie zbudowano.

Najlepiej czuliśmy się na wzgórzach Concepcion i Alegre.
To miejsca artystów, kafejek i małych restauracji, często z tarasami widokowymi.
Na jednym ze wzgórz Valparaiso mieszkał Pablo Neruda. Dzisiaj można zwiedzać jego dom-muzeum.










Posted by Picasa

5 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czesc! Oj, czasem sie o was bardzo boje, zebyscie gdzies w zbyt ciemna uliczke nie weszli. I bardzo sie ciesze na kazda wiadomosc, ze u was wszytsko ok. Podrozujcie dalej i niech wam szczescie dopisuje. I uzywajcie ile sie da! Sciskam was mocno!! Ela

ewelina pisze...

JAK TAM KOLOROWO ...ludzie nie boją się intensywnych i opozycyjnych barw, nawet ich pranie na sznurkach tak wygląda. Zastanawiałam sie skąd macie siłę, bo przecież taka 24 godzinna podróż jest strasznie mecząca...a nie piszecie nic o zmęczeniu i że macie dość.

Aga pisze...

Elku - nie bój się, nie damy się :) Ściskamy.

Ewelina - to prawda, bardzo tu kolorowo, myślę, że to przez słońce - tam gdzie jest dużo słońca ludzie są odważniejsi.
Rzeczywiście tak długa jazda autobusem jest wyczerpująca. Ale wystarczy noc (albo dwie) i następuje regeneracja. Pozdrawiamy.

Mikolaj pisze...

Hej, a czy do "Salar de Uyuni", czyli do najwiekszej solniczki swiata się wybieracie?
To chyba bliziutko miejsca, gdzie teraz jestescie.
Bardzo jestem ciekaw Waszych (Tu Piotrze wiesz, ze jestem fanem oka Twojej Zony) zdjec :-)))))
I jestescie zdaje sie rowniez niedaleko calej masy czynnych gejzerow (El Tatio chyba)... ale macie FAJNIE ;-))))

Pozdrawiam, Mikolaj P.

Piotr pisze...

Tak to blisko i był mały plan pojechania do Boliwii. Jednak tempo i tak jest wystarczające, więc zadowolimy się tym razem solą z Salar de Atacama. O tym mam nadzieję w następnym poście i o tym jak nas Atacama zaskoczyła.
Ja też jestem fanem nie tylko oka mojej żony :-), ale nieskromnie powiem, że parę moich zdjęć tu się też znalazło.

Prześlij komentarz