I wcale nie przeżyliśmy szoku pogodowego - tam też marzliśmy przecież.
Za to ja przeżyłam szok zieloności - już zapomniałam, że wiosna tutaj jest aż tak zielona. I piękna!
Własne łóżko i własna łazienka wydają się luksusami, naprawdę.
A ilość warzyw pod Halą Mirowską przyprawił mnie o palpitacje serca, wszystko chciałam kupić i ugotować!
A teraz nasza podróż w liczbach:
W sumie przejechaliśmy jakieś 13500 km.
W autobusach spędziliśmy około 140 godzin.
Spaliśmy w 24 miejscach.
Poznaliśmy wiele osób z czego z kilkoma korespondujemy a 2 zaprosiliśmy do Polski.
Spotkaliśmy 3 Polaków plus panią Anię o polskim pochodzeniu.
Wypiliśmy duuuużo wina.
Przekroczyliśmy założony budżet (znacznie).
Dziękujemy Wam bardzo za kibicowanie nam i za zaglądanie tutaj.
Blog będzie istniał. Wszak to nie była nasza ostatnia podróż :)
Zresztą może zamieścimy tu jakieś wspomnienia argentyńsko-chilijskie.
I jeszcze kilka zdjęć. Tym razem ludzie:
5 komentarze:
Wasze relacje i piękne zdjęcia dostarczały nam wielu emocji, czekamy więc na następne podróże. Pozdrowienia:) Asia i Piotr
Dziękujemy bardzo :)
Czekamy na spotkanie, z niecierpliwością.
Witam,
Piekne zdjecia i bardzo ciekawa relacja, szkoda, ze ta pordoz juz sie skonczyla...
Mam prosbe, czy jest mozliwosc abyscie mogli podzielic sie z nami informacjami dotyczacymi bardziej organizacji takiej podrozy np. sprzet, plecaki... (walizki?), ktore z miejsc przez Was odwiedzonych bylo najtansze, ktore najdrozsze, ktore najciekawsze, najmniej bezpieczne itp... Takie male podsumowanie ;) No i jezeli znacznie przekroczyliscie budzet to czy z perspektywy czasu sadzicie, ze mozna bylo tego uniknac? Na czym mozna by bylo zaoszczedzic?
Pozdrawiam serdecznie
Rysia
Tak, trochę przyziemnych szczegółów się przyda. Już zebrałem dane, teraz spróbuję przełożyć w coś co się da przeczytać.
Pozdrowienia
Piotr
Ciekawe zdięcia pozdrawiam was buziaczki.Michalina Dymczak.
Prześlij komentarz