czwartek, 1 kwietnia 2010

Deszcz w Ushuaia

Prognozy się sprawdziły. Pada deszcz. Leje właściwie. Musimy przeczekać.

Śpimy w hostelu w 6-osobowej sali. To trochę jak za dawnych lat w schronisku. W sumie standard jest lepszy niż w polskich szpitalach. Z drugiej strony wolelibyśmy, aby było nas stać na pokój, gdzie współspaczom nie śmierdzą buty ;-) Jednak 2 miesiące w podróży to długi czas i nie możemy sobie pozwolić na szaleństwa w postaci osobnego pokoju.
Wiecie, że w naszym hostelu nie wolno pić alkoholu przyniesionego z zewnątrz? Ale przecież musimy zważać na koszty więc nie kupimy wina dwa razy droższego niż w sklepie obok. Wy byście kupili?
/Piotr/ - Nie ma to jak tanie wino w zabronionym miejscu.
Macie więc obraz tego jak dziś spędzamy czas :-)

Ushuaia to miasteczko małych domków ze śmiesznymi skrzynkami na listy. I grilli zrobionych z beczek.
Podczas porannego spaceru po mieście w 3 lub 4 miejscach widzieliśmy buty wiszące na przewodach elektrycznych nad ulicą. Macie pomysł na cześć czego te buty wiszą?








0 komentarze:

Prześlij komentarz