środa, 12 maja 2010

Salta

W Salcie byliśmy krótko. Ale za to spaliśmy w 3 hostelach :)
Spędziliśmy tam całą niedzielę i część poniedziałku. W niedzielę miasto było zupełnie puste, jakby wszyscy ludzie wyjechali. W poniedziałek natomiast tłumy zalały ulice, chodniki a przed bankomatami stały kilometrowe kolejki. To akurat norma w Argentynie - banki i bankomaty są zawsze oblegane.

Jako, że to końcówka naszej podróży, to bardzo intensywnie zastanawialiśmy się gdzie pojechać z Salty. Do wyboru mieliśmy 3 kierunki a czasu wystarczająco tylko na 1 z nich.
Rzuciliśmy więc monetą znalezioną w Diabelskiej Gardzieli koło Cafayate. Moneta wskazała wodospady Iguazu (dwa razy).
Po 24-godzinnej podróży autobusem jesteśmy więc w Puerto Iguazu.








2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Zdjecia bajkowo sliczne, super, ze tam jestescie i nam to wszytsko pokazujecie :) I ciesze sie, ze wszystko idzie tak dobrze. Sciskam was serdecznie. P.S. Szkoda, ze ja was nie moge odebrac z lotniska, chetnie bym sie z wami spotkala. Zycze wam frajnych ostatnich dni i spokojnego udanego lotu! Ela

Anonimowy pisze...

Cześć, ja Was niestety nie odbiorę, bo w poniedziałek mam przeprowadzkę biura i wypakowywanie pudeł. Zapytam Matta, może on jest wolny, samochód ma odpowiedni na duże bagaże...
Kwiaty póki co rosną dobrze, poczty macie co niemiara. Blog super, codziennie sobie czytałam, marząc o dalekich krajach. Ania

Prześlij komentarz